Opinia o Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva. Fundacja
Warszawa, Kawęczyńska 16 lok. 42A

miło patrzeć na ludzi oraz przygarnięte zwierzątka przez panie Natalię i Olimpię z ośrodka wypoczynkowego Leśne Wrota na mazurach. Oceniam na dużą 6 i wielki uśmiech, ich serce jest przepełnione miłością do zwierzątek swoich jak i tych znalezionych, przygarnietych.

_Viva__ niszczy mi życie, doświadczyłam tego o czym tylko słyszałam albo oglądałam w telewizji. Kiedy 27.03.2017 wróciłam z pracy nie było moich koni i psa owczarka niemieckiego o imieniu Kazan, który był w stajni. Pierwsza myśl, ukradzio mi zwierzęta więc zadzwoniłam na policję. Pokrętnymi wyjaśnieniami dowiedziałam się że fundacja Viva wywiozła zwierzęta. Do dnia dzisiejszego nie mam żadnej decyzji ani słowa wyjaśnienia na jakiej podstawie mi je zabrano. Nie będę pisać że stajnia była w idealnym stanie bo tak nie było, poprostu rok temu zostałam sama po śmierci męża . Wraz z mężem prowadziliśmy hodowlę koni czystej krwi arabskiej, kiedy mąż zaczął chorować było mi ciężko ogarnąc wszystko samej. Obornika było dużo bo nie miał kto pracować w stajni , ale konie nie były głodne i zaniedbane. Po śmierci męża musiałam podjąć pracę aby zarobić na stajnię i podnieść się po ciosie jaki mnie spotkał. Konie miały wybieg( 4 ha) akurat tego feralnego dnia były w stajni . Mój ukochany koń Puma jest chora na COPD już od 10 lat. Ze mną jest już 17 lat , kocham tego konia nad życie , kucyk szetlandzki Gucio Liz 17lat wychowałam go od źrebaka, arabka czystej krwi Kiram El Arab wychowana przezemnie ma wadę kopyt nie nadje się do jazdy ani rozrodu dlatego została wraz z Pumą i Guciem u mnie na dożywocie. Wraz z końmi zabrano psa owczarka niemieckiego imeniu Kazan, ktorego przygarnęłam 26.12.2016r.Pies błąkał się ok. 2 miesięcy przy głównej trasie na Poznań. Mimo że mam dwa psy nie mogłam patrzeć na cierpienie tego zwierzaka, zamieszkał u mnie w stajni miał miejsce do spania i pełną miskę. Bardzo szybko sie do mie i moich psów przywiązał, chodzil po całym terenie i zawsze wracał do stajni, znalazł dom w którym dobrze się czuł. Oczywiśie po zabraniu psa od razu pojechałam do weterynarza na kontrolę, pies został odrobaczony i odpchlony , zaopatrzonu mu skaleczoną łapkę i polecono obserwować guza którego u niego znalazłam. Od takiej fundacji oczekuje się pomocy i wsparcia a nie "kradieży"- tak trzeba to nazwać. Zgłosiłam sprawę na prokuraturę, nie wiem gdzie są moje ukochane konie i pies , który stał sie równiez członkiem mojej rodziny. Pozostały dwa psy , które tensknią za końmi i za Kazanem. Mała Atenka (staford) jest cały czas na lekach i nie może dojść do siebie .Pies który nigdy nie szczekał teraz ujada cały czas . Wybiega przed stajnie i szuka Kazana. Fundacja Viva nie zastanawia się nad tym jaką krzywdę zrobiła tym zwierzętom w imię "DOBRA ZWIERZĄT" .Moje konie nie znają innego miejsca jak stajnia do której same przychodziły zawsze z pastwiska. Puma i Gucio są ze mną 17 lat , Kiramka od urodzenia a Kazan dołączył do rodziny i czuł się tam bardzo dobrze.Czy jest ktoś wsród internautów i nie tylko kto mi pomoże odebrać moje ukochane zwieraki, bardzo za nimi tensknię. Proszę o pomoc!!!!!!!!

Nie jest Pani jedyną poszkodowaną przez te organizację. Proszę zajrzeć na Oddajcie MOJE PSY. Kobietę oskarżono o coś, co w świetle prawa nie jest wykroczeniem, a co dopiero przestępstwem. Psy, które w nerwowej atmosferze były łagodne, nazwano agresywnymi. I nie jest to moja sprawa. Moja- od ponad dwóch lat leży w szufladzie prokuratora, bo winni są przedstawiciele tej organizacji. Okazuje się, że rozwalać komuś ogrodzenia i wykradać zwierzęta w Polsce- można :( Natomiast, gdyby stwierdzono u mnie winę, żaden prokurator nie byłby tak pobłażliwy. Nie mam na prawnika? (to co napisałam jest faktem stwierdzonym przez urzędników) Wąskim gardłem są nie tylko tak działające organizacje, ale też urzędnicy.